Jakoś tak było miło, że nie zdążyłem cyknąć żadnej fotki. Ale z całą pewnością fotodokumentacja zlotu została wykonana. Troszkę cierpliwości.
W międzyczasie mogę pochwalić się osiągnięciem jakie popełniłem w drodze na zlot.
Zachęcony piękną pogodą postanowiłem zjechać z asfaltu i troszkę podziczyć. Jechało mi się całkiem fajnie przez las do czasu pojawienia się przy drodze stosów papierówki i dłużyc tartacznych sosny, co oznaczało niechybnie, iż dalszy odcinek tej drogi (kocie łby przykryte grubą warstwą luźnego błota) został już odpowiednio "przygotowany przez sprzęt pracujący na zrębie. Lekko zaniepokojony pognałem dalej i nawet udało mi się z lasu wyjechać by zupełnie znienacka utknąć jakieś 200 m od asfaltu.
Nieszczęśliwie się złożyło, że buksowały koła PL i TP, co w przypadku braku możliwości zablokowania napędu oznacza przerwę w dalszej podróży. Moje desperackie próby wyjechania a to do przodu, a to do tyłu były oczywiście z góry skazane na niepowodzenie. Jak już się nieźle spociłem to dopiero zacząłem myśleć i wymyśliłem, że popchnę Smerfetkę choćby o pól metra do przodu żeby przynajmniej jedno z buksujących kół złapało kontakt z podłożem. Co pomyślałem tom zrobił. Wrzuciłem dwójkę, wysiadłem z auta, koła ładnie się kręciły w miejscu a ja od zadka zacząłem pchać liberatora. Poszło całkiem łatwo, PL kółko zaskoczyło, auto samodzielnie przejechało jeszcze z metr i wtedy na szczęście silnik zgasł.
Wsiadłem, odpaliłem i pojechałem dalej rechocząc się jeszcze długo z całej historii. Z dyskoteką taki numer by nie przeszedł. Kolejny powód by lubić swoją maszynkę.
[ Dodano: 1 Marzec 2010, 11:47 ]
A oto foty nadesłane przez Detoma.
